Podczas gdy jedni na ciepłych, biurowych posadkach
leniwie parzą kawę lub przed Świętami biorą urlopy, inni pracują za dwóch, bo
Święta to dla handlowców przede wszystkim biznes i harówka.
Pani Magda od lat pracuje w handlu. Pracę swoją lubi: za
brak monotonii i kontakt z ludźmi. W swojej długiej karierze zawodowej
zaliczyła już kilka marketów i dyskontów. Teraz od sześciu lat pracuje w
jednym. Ale zawsze, gdy zbliżają się Święta, wie, że musi porządnie załadować
akumulatory, bo łatwo nie będzie. – Już od listopada zaczyna się kocioł w
sklepach. Ale to, co się dzieje przed samymi Świętami jest niedopisania.
Klienci złoszczą się, że tracą czas w kolejkach, a i my z nadmiaru obowiązków
nieraz psychicznie nie dajemy rady – mówi Pani Magda. Tłumy, kolejki, a co za
tym idzie nerwowa atmosfera, która potrafi się udzielić na dłużej nie nastraja
pracowników handlu na zbliżające się Święta. – Święta przygotowuję „po nocach”
i na ostatnią chwilę. Nie ma mowy o wzięciu urlopu, bo brakuje rąk do pracy. W
tym roku pracuję też w Wigilię, więc kolację przygotują dzieci i mąż. Jednak
gdy siądę przy wigilijnym stole bardziej niż o jedzeniu będę myślała o tym,
żeby położyć się spać – mówi pani Magda.
Częstsze dostawy towaru, praca po godzinach i na pełnych obrotach, stres to chleb powszedni kasjerów i sprzedawców przed Świętami. Pani Magda należy jednak do szczęściarzy, którzy pracując w handlu są zatrudnieni na etat. Część sprzedawców urlopu wziąć nie może, nie ze względu na solidaryzowanie się z kolegami, tylko dlatego, że nie przysługuje im formalnie. Pracują na umowach śmieciowych.
Nie maja prawda do wolnego
– Jeśli chcę wziąć wolne, nie dostanę pieniędzy, nawet jeśli zachoruję – mówi Anna, która pracuje w sklepie z dekoracjami wnętrz. Na śmiecówce nie przysługuje żaden socjal. - Nie można też więc liczyć na premię, chyba, że szef będzie w porządku. U nas na premię nie ma co liczyć, co roku dostajemy po drobnym upominku – mówi Anna. Anna zarabia 8 zł netto za godzinę. Jeśli przepracuje 164 godziny, czyli etatową normę dostanie 1312 zł.
– W grudniu wyrabiam dużo więcej godzin niż w pozostałych miesiącach, dzięki czemu zarobię więcej, około 1800 zł. Jednak po tym miesiącu jestem wykończona. Duże dostawy towaru mamy kilka razy w tygodniu, a normalnie przychodzą dwa razy w miesiącu. Rozkładamy je w ciągu dnia, a w między czasie trzeba obsłużyć klientów. Brakuje ludzi do pracy mimo, że jest nas więcej na zmianie, bo szefowie w grudniu przyjmują dodatkową osobę. Z tego powodu powstaje nerwowa

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz